Groszowe pytania

Czasem przychodzą człowiekowi do głowy dziwne i nieoczekiwane pytania. Na przykład - dlaczego w ozdobnym słoiku na szafie uzbierała się już tak duża ilość groszówek? To akurat proste: obciążają portfel, a przy płaceniu nie chce się grzebać w ich poszukiwaniu. Płaci się zaokrągloną kwotą, dostając resztę... w groszówkach oczywiście, co zwiększa ich ilość. I tak dalej. W efekcie irytujące monety trafiają do słoika, wypadając praktycznie z obiegu.
Za tysiące lat przyszli archeolodzy będą głowić się, na cholerę przodkom były słoiczki z monetami. Może powstaną nawet jakieś sensacyjne teorie.

Nie tak prosta jest odpowiedź na inne pytanie - po cholerę tzw. Państwo produkuje coś, co jest nieopłacalne, irytujące i zbędne. Zbędność groszówek została już kiedyś stwierdzona, od 1 stycznia 2015 roku obowiązywać miała ustawa w jakiś tam sposób nakazująca zaokrąglanie cen do 5 groszy. Ślad po tym pomyśle zniknął. Łatwo sobie wyobrazić naciski odpowiednich grup i sił, by ten pomysł uwalić - rzut oka na ceny typu "9,99 zł", pół minuty logicznego myślenia wspartego szczyptą psychologii i sprawa jest jasna.

Obliczono, że tona "groszówek" ma wartość 6 tys. złotych. Koszt samego (!) materiału użytego do wybicia tejże tony to 20 tys. złotych. Na groszówkach można więc zarobić, nielegalnie - bo nie wolno ich przetapiać, czyli z premedytacją niszczyć legalnego pieniądza. Ale można.

Na odległych potomków czekać będzie kilka miliardów groszówek w słoiczkach. Już dzisiaj wspieramy przyszły rozwój archeologii i science fiction.





Komentarze

Popularne posty